Zabierając się do tego filmu wydawało mi się, że będzie to widowisko równie wielkie jak tytułowy mur. No cóż. Widowisko wprawdzie było jednak nie takie jakiego się spodziewałem, a mogło być naprawdę dobrze. Pomijając nawet koncepcję białego wybawcy, to pomysł na przyczynę powstania tak monstrualnej konstrukcji ocenić należy bardzo dobrze. Obrona świata przed atakującymi potworami brzmi ciekawie. Cóż jednak z tego, skoro logika działań owych potworów stała na większym poziomie niż armii chińskiej. Pozbawione jakiegokolwiek sensu były również działania niebieskiej formacji, chyba, że chodziło jedynie o nakarmienie potworków. Poza tym, jak to możliwe, że kilkanaście strzał łuczników nie osiągało efektu jednej strzały bohatera. I jeszcze jedno. Efekty specjalne. Naprawdę oglądając filmy SF przyzwyczaiłem się że pewne rzeczy trzeba zrobić na wyrost. Ale przez przesady. skoki, przeskoki, latania, w większości wyglądały tak nienaturalnie, że aż bolało.
Ogólnie film przyjemny, ciekawy pomysł i w większości wykonanie równie ciekawe. Wątpię jednak aby zapadł głęboko w pamięć.